MOJE EURO – PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY

 

 

Przyszedł czas na małe podsumowanie Euro-2012. Dlaczego teraz, po 6 meczach, a nie po zakończeniu I rundy? Ano, dlatego, że moje drużyny pierwsze mecze mają za sobą. Właściwie to tylko Holandia mnie zawiodła, w meczu otwarcia Polska – Grecja stawiałem na remis. Ani Polska nie okazała się tak silna, jak usiłowano nam wmówić, ani Grecja tak słaba (co zresztą przewidywałem). Co będzie dalej w „polskiej grupie”?

            Jutro mecz prawdy. Może zdarzy się cud, ale ja bym na to nie liczył. Rosja spokojnie może wystawić dwie drużyny. To zawodnicy młodzi, silni, wytrwali, a trener do tych wrodzonych cech Rosjan dodał holenderską finezję i taktykę. Dla mnie Rosja jest kandydatem na finał. Tylko cud… może nasze gorące serca spętają Rosjanom nogi? Może Warszawa, która tyle Rosji (właściwie Związkowi Radzieckiemu) „zawdzięcza” sparaliżuje ich do tego stopnia, że pomylą bramki i strzelą do swojej? Trener Kazimierz Górski, którego miałem zaszczyt znać, mówił, że „dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe”. Udowodnili to też Grecy, niestety, naszym kosztem.

Oglądając telewizję mam wrażenie, że ostanie tygodnie przed Euro nasi piłkarze na czele z trenerem spędzili nie na treningach i ćwiczeniu taktyki, tylko na nagrywaniu reklam. A długotrwałe ćwiczenia mogą przynieść niezwykłe efekty. Udowodnili to Duńczycy, którzy w spokoju przygotowywali się do mistrzostw, nie opowiadali światu o swojej sile i zostali uznani przez „fachowców” za chłopców do bicia. Przyznam się, że i ja dałem się na to nabrać. Tymczasem ograli mojego faworyta! Inna sprawa, że ilością zmarnowanych przez Holendrów okazji można obdzielić kilka spotkań. 13 czerwca zmierzą się z Niemcami i mają ostatnią szansę. Może być ciekawie, stawiam jednak na Niemców, ci też mają ogromne zaplecze. Co prawda ostatnie minuty meczu z Portugalią przypominały „obronę Częstochowy”, ale szczęście sprzyja lepszym. To co wyczyniał Neuer przypominało najlepsze czasy Jana Tomaszewskiego, Seppa Maiera i Oliviera Kahna. Przypominam tych bramkarzy, gdyż uważam, że byli to najwięksi szczęściarze.

Na koniec Chorwacja. Zagrała znakomicie, bo trzeba przyznać, że Irlandczycy też nie byli najgorsi. Prezentowali normalny angielski styl gry. Chyba jednak za krótko trenowali zespołowo. Dla Chorwatów najważniejszy będzie mecz z Włochami i choć nie postawiłbym na Chorwację wszystkich pieniędzy, to parę groszy zaryzykowałbym.

Dzisiaj Francja – Anglia i Ukraina – Szwecja. Każdy wynik jest możliwy i nie będzie uznawany za sensację. No, może gdyby było po 5:0. Tutaj mogę spokojnie oglądać, gdyż żadna z tych drużyn mi się nie podoba. Chociaż w drużynie Szwecji gra Zlatan Ibrahimowic, sympatyczny, nieobliczalny i jak to się kiedyś mówiło „zbytnik”. No, ale sam Ibrahimovic meczu nie wygra. Co innego Błaszczykowski…

P.S. Jest 22.49. Mecz Szwecja - Ukraina przed chwilą się skończył. Ibrahimovic meczu nie wygrał, ale próbował. Jutro pora na Błaszczykowskiego.