Wspomniałem już, że lubię przeglądać stare gazety i czasopisma. Pisząc stare, mam na myśli te, które „urodziły się” prawie ze mną i razem ze mną rosły. Tak się bowiem złożyło, ze moja Mama zaczęła prenumerować „Przyjaciółkę” tuż przed moim urodzeniem (1948). Zresztą od tego właśnie roku „Przyjaciółkę” zaczęto wydawać. Niestety z 1948 roku zachowało się tylko kilka numerów, ale jeśli chodzi o lata późniejsze mam spory zbiór. Usiłuję je teraz jakoś usystematyzować, ale wciąż natrafiam na jakieś ciekawostki i dlatego trwa to długo.

W tej chwili leży przede mną numer 44(190) z 4 listopada 1951 roku (cena 30 gr). Numer jest poświęcony 34 rocznicy Wielkiej Rewolucji Październikowej. Rewolucję nazywano Październikową, gdyż według obowiązującego wtedy w Rosji kalendarza juliańskiego, rozpoczęła się w nocy z 24 na 25 października. Według naszego kalendarza gregoriańskiego jest to noc z 6 na 7 listopada.

Przypomnę, że w 1951 roku żył jeszcze Józef Stalin. Polska była zdecydowanie krajem okupowanym i to co obowiązywało w ZSRR, było obowiązkowe także dla nas. A więc już od połowy października trwał „miesiąc przyjaźni polsko-radzieckiej” i podejmowano czyny produkcyjne. Czytamy więc: „Dział wstępnego montażu zobowiązał się wykonać plan miesięczny 3 dni przed terminem. Tow. Ż. kierownik przedmontażu podjął się wprowadzić wielowarsztatowość na 5 frezorach (!). Montażyści podzespołów postanowili podnieść wydajność pracy o 10%, wykonać plan miesięczny w 110%, wprowadzić w życie metody Kowalowa i zmniejszyć do minimum braki. Oddział hartowni zobowiązał się poprawić 6 000 wybrakowanych magnesów i użyć je do produkcji.” Niestety, nie udało mi się dociec na czy polegała owa „metoda Kowalowa”. Trochę dalej Anastazja B. z Zakładów Odzieżowych w Elblągu wymienia przodowniczki pracy, które wyrabiają 200, 201,199,193% normy. A na zakończenie pisze: „Nieładnie się chwalić samemu, ale muszę napisać, ze ja też wyrabiam 194% normy”. Dlaczego nieładnie?

(Przy okazji warto przypomnieć, że 6 lub 7 listopada 1951 roku rozpoczęła się seryjna produkcja samochodu M-20 Warszawa na licencji radzieckiego samochodu GAZ. Zakładano produkcję 25 tys. samochodów rocznie czyli ponad 2 tys. miesięcznie. Tymczasem do końca 1951 roku wyprodukowano ich …75. Zużycie paliwa: 13,5 litra/100 km)

Chłopi oczywiście nie chcieli pozostać w tyle za robotnikami i : „My, chłopi z gromady Dębczyno dla uczczenia 34 rocznicy Rewolucji Październikowej zobowiązujemy się ostawić w terminie do punktów skupu zboże i ziemniaki, a także uiścić wszelkie należności podatkowe”. „Dwa razy daje ten, kto szybko daje – mówi z uśmiechem K. Józefa z gromady Dąbrówka pow. Radzymin – rozumiemy to z mężem dobrze i dlatego pierwsi w gromadzie odstawiliśmy wyznaczone nam zboże”.

I w tym stylu jest połowa „Przyjaciółki”. Jest jeszcze tekst o polskich „bohaterach narodowych”: Dzierżyńskim, Marchlewskim, Rokossowskim i Świerczewskim. A na pierwszej stronie artykuł Tadeusza Bieleckiego „Święto ludzkości”. To co pisze o naszej niepodległości woła o pomstę do nieba: „ Pamiętajmy, że smutna to była niepodległość pod rozbójniczym panowaniem rodzimych i obcych kapitalistów, że jednym z pierwszych wystąpień był bandycki marsz Piłsudskiego na młode państwo radzieckie, na kraj, który dzięki swej walce stworzył warunki dla powstania samodzielnego państwa polskiego”. Doprawdy, jestem spokojnym człowiekiem, ale nie wiem co bym zrobił, gdybym stanął twarzą w twarz z autorem tego artykułu.

I na zakończenie fragment wiersza Władysława Broniewskiego. Szkoda, że poeta tej miary tak bardzo roztrwonił swój talent pisząc peany na cześć Stalina, Lenina i komunizmu. A przecież jego wiersze rewolucyjne są piękne, a jego wiersze o miłości są jeszcze piękniejsze. A ten…

Kłaniam się Rosyjskiej Rewolucji

czapką do ziemi,

po polsku:

radzieckiej sprawie,

sprawie ludzkiej,

robotnikom, chłopom i wojsku.

 

Grób Lenina – prosty jak myśl,

myśl Lenina – prosta jak czyn,

czyn Lenina – prosty i wielki

jak Rewolucja.

 

…raczej piękny nie jest.

 

Ze względu na rodzinne przeżycia nie mogłem się skupić by napisać coś sensownego. Nawet teraz nie wiem, czy mi się uda, ostatecznie minął dopiero miesiąc od śmierci mojej Mamy. Ale w ciągu tych tygodni było tyle wydarzeń, że nie można pominąć ich milczeniem. Papież zrezygnował, coś spadło na Czelabińsk, asteroida nas minęła „o włos”, umarł Hugo Chavez, a himalaiści nie wrócili. Ale na początek muszę kontynuować jeden z poprzednich tematów, ten dotyczący związków partnerskich.