BALLADA O TARGU W JADOWIE


Dziś opowiem o targu w Jadowie,
Kiedyś to był targ, co się zowie!
Każdy starszy do dzisiaj pamięta,
Co się działo w czasie dyszla święta.

Wszyscy ludzie z całej okolicy,
Przede wszystkim zwykli rolnicy,
Przyjeżdżali też z daleka badylarze,
Złodziejaszki, panny i handlarze.

To tradycja jest wielowiekowa,
Żeby w środę jechać do Jadowa,
Jadów dostał kiedyś ten przywilej,
Wiek XV-sty, jeśli się nie mylę.

I tak zawsze  wcześnie rano w środy,
Nie zważając na słoty i chłody,
Na furmankach, rowerem,  piechotą,
Latem, zimą i jesienią złotą.

Wiosną także zgodnie przybywali,
Jedni z bliska, a inni z oddali,
Chociaż czasem nadszarpnęli zdrowie,
Ale trzeba było być na targu w Jadowie!

Sprzedawano, co rodziło pole,
Żyto, owies, rzepę i fasolę,
Sprzedawano barany i kozy,
Uprząż oraz nowe chłopskie wozy.

Sprzedawano krowy oraz konie,
Przybijały twarde chłopskie dłonie,
To był litkup, opić trzeba było,
Co sprzedało się albo kupiło.

Za to kiedy wracali do koni,
Nikt nie kazał im dmuchać w balonik,
Dziś policja miałaby tam żer,
Kiedy wychodzili od pani R

Ja dziś śpiewam o targu w Jadowie
I całemu światu opowiem,
Bo na świecie nie ma drugiego,
Targu, tak wszystkim bliskiego.