Wciąż szukasz wczorajszego dnia...

 

Wciąż szukasz wczorajszego dnia,
Co uciekł w czasie drgnienia powiek,
Życie jakby ulotna mgła
Mówi ci, czym jest człowiek.
Kilka dni temu niosłeś w znoju
Swój pierwszy szkolny elementarz,
Walczyłeś i wyniosłeś z boju...
Zwycięstwo..?
Dziś już nie pamiętasz...
Patrzysz w zmęczoną swoją twarz,
W zwiotczałe, wychudzone ciało
I wiesz, co tak naprawdę z życia masz:
Oddech – to tylko ci zostało.
Wczoraj zjeżdżałeś po poręczy
I brałeś przykład Jamesa Bonda,
Myślałeś, że dosięgniesz tęczy,
Dziś popatrz w lustro... jak wyglądasz?
Pamiętasz jeszcze te zaloty,
Przyszłość, tak pełna przejrzystości
Ten pierwszy uśmiech, pierwszy dotyk,
Pierwsze całusy i miłości.,
I dzisiaj kochasz. Choć po trosze.
Bo teraz chodzą ci po głowie,
Kocyk, kominek i bambosze,
A przede wszystkim... własne zdrowie.
Choć jeszcze czasem coś potrafisz,
Martwi cię ostateczna kropka,
Znajomych stare fotografie
Lubisz oglądać... na nagrobkach....
I twoje kiedyś też tam będzie,
I inni będą cię oglądać.
Już nie usiądziesz w pierwszym rzędzie...
Tyle zostanie z Jamesa Bonda.